Już doszłam do siebie po brutalnej prawdzie, na temat mojej NADWAGI!
W piątek od rana byłam zła jak osa. Do godziny 13:00 nic nie jadłam. Pomyślałam, że jak się odchudzać, to się odchudzać. Moje kiszki grały mi nie tylko marsza, ale całą symfonię.
W porze obiadowej zrobiło mi się słabo i wystraszyłam się nie na żarty. Dobrze, że w domu była mama. Co prawda, nie przyznałam się, że nic nie jadłam, tylko szybciutko wrzuciłam batonika marsa do mojego żołądka.
Teraz wiem, że to było bardzo głupie!
Powinnam przecież jeść 5 pełnowartościowych posiłków dziennie!
Moje śniadanie powinno stanowić 25% całodziennej diety,
II śniadanie -10%,
Obiad-30%,
Podwieczorek -10%,
a kolacja -25%.
Przeanalizowałam swoją dietę i doszłam do wniosku, że:
Porozmawiałam z mamą na temat naszej domowej diety
i o dziwo mama przyznała mi rację (pierwszy raz od bardzo długiego czasu), że musimy coś z tym zrobić. Umówiłyśmy się na wspólne zakupy - ale tym razem zdrowe zakupy!
Na śniadanie w sobotę zamiast chałki, kupiłyśmy pełnoziarniste pieczywo, biały serek, rzodkiewki, zielonego ogórka; na obiad kasze gryczaną, mięso drobiowe i buraki,
z których mama zrobi przepyszną sałatkę. Oprócz tego kupiłyśmy jeszcze jogurty, jabłka, pomarańcze, mandarynki
i ananasa. A na kolację mama kupiła wędzoną rybę i ciemny makaron, zrobiła z tego przepyszną sałatkę.
Teraz wiem, że śniadanie i II śniadanie są bardzo ważnym składnikiem mojej codziennej diety. Bez nich nie mogłabym prawidłowo funkcjonować, nie mówiąc już o skupieniu się na nauce.
Napiszcie proszę, czy Wasi rodzice dbają o zdrową dietę?
Jeśli nie, porozmawiajcie z nimi tak jak ja i przekonajcie, że Wasze zdrowie w dużej mierze zależy od tego co jecie.
A może wybierzcie się wspólnie, tak jak ja, na zakupy
i przeanalizujcie które produkty są zdrowe a które nie.
Do następnego razu…
W piątek od rana byłam zła jak osa. Do godziny 13:00 nic nie jadłam. Pomyślałam, że jak się odchudzać, to się odchudzać. Moje kiszki grały mi nie tylko marsza, ale całą symfonię.
W porze obiadowej zrobiło mi się słabo i wystraszyłam się nie na żarty. Dobrze, że w domu była mama. Co prawda, nie przyznałam się, że nic nie jadłam, tylko szybciutko wrzuciłam batonika marsa do mojego żołądka.
Teraz wiem, że to było bardzo głupie!
Powinnam przecież jeść 5 pełnowartościowych posiłków dziennie!
Moje śniadanie powinno stanowić 25% całodziennej diety,
II śniadanie -10%,
Obiad-30%,
Podwieczorek -10%,
a kolacja -25%.
Przeanalizowałam swoją dietę i doszłam do wniosku, że:
- Zbyt dużo dostarczam sobie energii w pożywieniu
(te kochane batoniki i chipsy, zbyt duże porcje obiadowe), - Zjadam za dużo tłuszczów (kocham np. ziemniaczki polane tłuszczykiem i oczywiście chipsy),
- Jem za dużo cukru (słodzę 3 łyżeczkami cukru herbatę, no i znów te batoniki, czekoladki itp.),
- Zjadam za mało twarogu, serków, jogurtów i w ogóle mlek.
- Jem bardzo dużo rzeczy przetworzonych o dużej zawartości skrobi (białe pieczywo, biały ryż i makaron),
- Nie jem wcale przetworów zbożowych z pełnego ziarna.
- Bardzo mało jem warzyw i roślin strączkowych.
Porozmawiałam z mamą na temat naszej domowej diety
i o dziwo mama przyznała mi rację (pierwszy raz od bardzo długiego czasu), że musimy coś z tym zrobić. Umówiłyśmy się na wspólne zakupy - ale tym razem zdrowe zakupy!
Na śniadanie w sobotę zamiast chałki, kupiłyśmy pełnoziarniste pieczywo, biały serek, rzodkiewki, zielonego ogórka; na obiad kasze gryczaną, mięso drobiowe i buraki,
z których mama zrobi przepyszną sałatkę. Oprócz tego kupiłyśmy jeszcze jogurty, jabłka, pomarańcze, mandarynki
i ananasa. A na kolację mama kupiła wędzoną rybę i ciemny makaron, zrobiła z tego przepyszną sałatkę.
Teraz wiem, że śniadanie i II śniadanie są bardzo ważnym składnikiem mojej codziennej diety. Bez nich nie mogłabym prawidłowo funkcjonować, nie mówiąc już o skupieniu się na nauce.
Napiszcie proszę, czy Wasi rodzice dbają o zdrową dietę?
Jeśli nie, porozmawiajcie z nimi tak jak ja i przekonajcie, że Wasze zdrowie w dużej mierze zależy od tego co jecie.
A może wybierzcie się wspólnie, tak jak ja, na zakupy
i przeanalizujcie które produkty są zdrowe a które nie.
Do następnego razu…